Dawno temu, gdy jeszcze nie latały samoloty, Polski nie było na mapie świata. Władcy trzech mocarstw: Rosji, Prus i Austrii uzgodnili między sobą ostateczny Rozbiór Polski. Uprzedzając Wasze pytania: co to takiego rozbiór? Odpowiem od razu, że polegał on na podziale ziemi pomiędzy Zaborców, czyli trzy wcześniej wspomniane kraje. Wyobraźcie sobie chłopca, który ma ciastko. Dzieli to ciastko na trzy części, a każdą z nich zabiera mu ktoś inny. Tym ciastkiem była właśnie Polska. Stało się tak głównie dlatego, że pomiędzy Polakami panowała niezgoda i ogólne nieporozumienia.
W tych czasach, jesienią w roku 1867, urodziła się Maria Skłodowska. Nikt nie wiedział, ile dobrego przyniesie światu ta mała dziewczynka. Mała Marysia szybko rosła, a rodzicie pieszczotliwie nazywali ją „Anciupecio”. Państwo Skłodowscy byli nauczycielami, a swoje dzieci uczyli przez zabawę. Posiadali w domu różne kolorowe obrazki, które podpisywali i ukrywali. Maria wraz ze swoim rodzeństwem uwielbiała bawić się ze swoim psem o imieniu Lancet. Powiem Wam w sekrecie, że miała z nim wiele przygód. Sam chętnie bym takie przeżył! Była do niego bardzo przywiązana.


Gdy Maria już trochę podrosła zaczęto na nią wołać Mania. Razem z siostrą poszła do szkoły dla dziewczynek. Trudna jest nauka w tej szkole dla polskich dzieci. Nie mogą swobodnie mówić po polsku i muszą uczyć się języka rosyjskiego. Na szczęście odbywają się tam tajne lekcje, na których Maria może czytać polskie książki, ale wszyscy muszą być czujni i uważać na wścibskiego inspektora. Dobrze, że mogą liczyć na Pana woźnego, który ostrzegał dzieci dzwonkiem, gdy zbliżał się ten niebezpieczny osobnik. Właśnie wtedy Maria rozpoczyna przygody z chemią.
Maria spędzała wakacje na wsi, a raz nawet była tam przez cały rok. Pływała i tańczyła, a zimą jeździła w kuligach. Nade wszystko uwielbiała piesze wędrówki. Ach, jak było tam pięknie! Po tych długich wakacjach wróciła do Warszawy wypoczęta i pełna sił do dalszych przygód. W międzyczasie, starszy brat Marii, Józef, rozpoczął studia medyczne na uniwersytecie. Mania chciała tak jak on pójść na uniwersytet. Niestety, nie mogła. Na uczelnie wstęp wtedy mieli jedynie chłopcy. To było bardzo niesprawiedliwe! Mania nie poddała się jednak i razem ze swoją siostrą Bronią (Bronisławą) chodziły na zajęcia do tajnej szkoły nazywanej Latającym Uniwersytetem. Śmieszna nazwa, prawda? Na początku myślałem, że miał skrzydła, ale okazało się, że nazwano go tak, bo lekcje były w różnych miejscach, by źli inspektorzy nie mogli na nie trafi ć. Na tych tajnych spotkaniach Maria przeżywała kolejne przygody z chemią!
    Wiecie, że Maria ukończyła odlotowo Uniwersytet Latający? Teraz marzyła się jej tylko dalsza nauka. Jedynym miejscem do spełnienia tego marzenia była odległa Francja. Mania razem z Bronią wpadły na genialny pomysł, że wyjadą właśnie tam, aby realizować swoje pasje.
Niestety, nie wystarczyło pieniędzy, aby obie siostry mogły razem pójść na studia. Maria zaproponowała starszej siostrze, że zostanie na miejscu i będzie zarabiać jako nauczycielka, a pieniądze wyśle Broni, by ona mogła uczyć się za granicą. Plan się udał. Bronia zaczęła studiować medycynę w Paryżu. Gdy była już na ostatnim roku, Maria rozpoczęła przygotowania do swojej wyprawy za granicę.
Zanim jednak tam pojechała, udało jej się spełnić jedno ze swoich marzeń. Za sprawą kuzyna, po raz pierwszy mogła pracować w prawdziwym laboratorium. Tam robiła pierwsze doświadczenia z chemii i fizyki. Gdy siostra Marii została lekarką, zaprosiła ją do Paryża i tę długą podróż nasza bohaterka odbyła pociągiem.
Tam dzięki pomocy swojej siostry, mogła wreszcie rozpocząć studia na wymarzonym uniwersytecie. Maria była tak zdolna, że dostała się do najlepszej szkoły w Paryżu – Sorbony! Na uniwersytecie miała samych kolegów, bo w całej szkole były tylko 23 dziewczyny.  Maria miała dużo zajęć, a na jednych z nich poznała cząsteczki. Cząsteczki, to kilka pierwiastków połączonych ze sobą. Maria uwielbiała zdobywać wiedzę. Lekcje prowadzone były po francusku, ale to nie byłą dla niej żadna przeszkoda i studia ukończyła z wyróżnieniem. Podobno miała zabawny akcent, niesforne włosy i charakterystyczną urodę i to właśnie sprawiło, że gdy wybrała się na przyjęcie do pewnego znajomego profesora, wpadła w oko francuskiemu naukowcowi – Piotrowi Curie. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Niedługo potem pobrali się, a w podróż poślubną wyruszyli na rowerach, które dostali od jednego z przyjaciół.
Maria nie zapomniała o naukowych przygodach, a z pomocą męża rozpoczęła przygodę z następną z nich, podczas której zbadała, zrozumiała i potem opowiedziała całemu światu o promieniowaniu. Zainteresowało ją to – jeszcze nieznane i niedawno odkryte – zjawisko.
Maria badała próbki uranu, pierwiastka, który obecnie używany jest w elektrowniach atomowych. Odkryła razem z Piotrem, że w przeciwieństwie do innych znanych pierwiastków, uran emituje małe cząstki do otoczenia. Te małe cząstki, to dobrze Wam znane protony z neutronami i elektrony. Najwyraźniej, w atomach uranu jest zbyt tłoczno i lokatorzy wolą się przeprowadzić gdzie indziej. Maria była tak mądra, że wymyśliła nowe słowo – „promieniotwórczość”. Oznacza ono właśnie opuszczanie atomów przez cząstki, które poruszają się szybko, niczym promienie.
Maria tak się zapaliła do eksperymentów i badań, że spędzała większość czasu w małym laboratorium, które mieściło się w niewielkiej szopie przy miejscowej szkole. Tam razem z panem Piotrem, udało się jej zaobserwować, że badane związki uranu promieniują mocniej niż powinny. Wtedy to w głowie Marii pojawiła się myśl – „Pewnie tam musi być jakiś nowy tajemniczy pierwiastek”.
Po wielu próbach parze naukowców udało się udowodnić odkrycie nowego pierwiastka, a Maria zaproponowała jego nazwę polon – na cześć naszej ojczyzny. Ojczyzny, której nie było wtedy na mapie. Zrobiła to by dodać rodakom otuchy i sprawić, by pamięć o Polsce nie zginęła. Kika miesięcy później, Maria i Piotr odkryli nowy pierwiastek – rad. Świecił on bladoniebieskim światłem. Gdy zobaczyli, jak promieniuje w ciemności, przezwali go robaczkiem świętojańskim. Jak się później okazało, było to odkrycie, które przywróciło zdrowie wielu osobom na świecie. Za badania nad promieniowaniem oraz odkrycie dwóch pierwiastków nasza polska uczona otrzymała aż dwie Nagrody Nobla w 1903 i 1911 roku.